Recenzja #5 ”Marseille Tarot”
Kolejną książką, która znalazła się na mojej liście jest “Marseille Tarot” od Camelii Elias. Jak sam tytuł mówi: książka traktuje o tarocie marsylskim. Udowodniła mi ona, że nic nie wiem o tarocie i że “marsylczyk” jest najciekawszą talią, którą warto zgłębiać. A książka p. Elias jest pierwszą, którą warto w tym celu przeczytać.
Czyta jak Diabeł
Camelia Elias przez wiele lat pracowała jako wykładowca akademicki. Sam ten fakt przykuł moją uwagę. Jak wiecie – często naukowcy krytykują tarota i ezoterykę, jakoby był to szalony wymysł. Ale nie Camelia Elias. Poświęciła ona wiele lat pracy, aby zgłębiać różne systemy i metody wróżenia. W swoim dorobku ma książki z zakresu czytania kart klasycznych, kart lenormand i tarota. Jej ulubioną talią tarota jest tarot marsylski. Uważa ona, że ma on swój własny język, którym można się z nim porozumieć.
“Czytanie tarota jest jak prowadzenie ciągłych rozmów z obrazami”
W swojej książce autorka prowadzi nas Wielkie Arkana, pokazuje w jaki sposób je interpretuje i udowadnia nam, że interpretacja kart w sposób archetypowy – robi nam krzywdę. Autorka zwraca uwagę, że tarot marsylski powinien być interpretowany w całkowicie inny sposób. Jego czytanie powinno składać się w opowieść, czy też w poemat.
Tarot, a Twoje śniadanie za 20 lat
W ”Marseille Tarot” mamy dużo przykładów tego, jak Elias czyta tarota. Robi to w sposób niesamowity! Gdy zacząłem czytać te książkę, łapałem się za głowę. Do tej pory uznawałem tarota, jako narzędzie do poznania siebie. Jako zwierciadło, w którym możemy obejrzeć swoje życie i zadecydować, co z nim zrobić. Elias pokazuje nam, że “czytanie kart ma zachęcać do działania”. Aby wytłumaczyć o co chodzi – dostarcza nam szereg rozkładów, które kiedyś wykonała, odpowiadające na pytania ze wszystkich dziedzin życia.
Najciekawszą interpretacją była ta, w której autorka przewidziała mężczyźnie, co będzie jadł na śniadanie za 20 lat. Powiedziała, że w tym wieku (70 lat), mężczyzna zje równo przypieczone tosty i uśmiechnie się na widok żony. Mężczyzna próbował na początku ośmieszyć naszą autorkę, ale gdy usłyszał o żonie, ściszył głos i tylko poprosił o sprawdzenie, czy naprawdę będzie kiedyś w związku. Ten fragment wzruszył mnie z jednej strony, ale z drugiej skłonił do myślenia: czy średniowieczny tarot może przewidzieć takie rzeczy?
Precyzja czytania
W książce ”Marseille Tarot” kładzie się nacisk na dość specyficzną formę czytania kart. Autorka, pochodząca z Rumunii przekonuje nas, że o wiele ważniejsze od myślenia o archetypach, czy zwracania uwagi na symbole ezoteryczne jest to, co nazywa czytaniem jak “cunning folk”. Cunning folk to określenie na osobę, która ma ludową wiedzę. Możemy to sobie przetłumaczyć, jako sprytna (bo posiadająca wiedzę ludu) osoba. Dla Elias nie jest ważne, czy tarot pochodzi od kosmitów, czy został stworzony przez Egpicjan, czy średniowiecznych Włochów. Dla niej ważne jest, czy potrafimy obserwować karty i widzieć w nich obrazy. To trudna sztuka, która wymaga porzucenia dotychczasowego sposobu interpretacji. Na blotkach w Małych Arkanach nie mamy postaci. Są tylko atuty i roślinność. Ale czytając interpretacje w ”Marseille Tarot” możemy być pewni, że tyle wystarczy.
Tarot marsylski, a karty klasyczne
Bardzo podoba mi się, że autorka nawiązuje w swojej książce do kart klasycznych. Pokazuje ona, że tarot marsylski i karty klasyczne można czytać w bardzo podobny, lub nawet identyczny sposób. Prosi ona jednak o ważną rzecz: o konsekwencje. Jeśli już zdecydowaliśmy się, aby czytać karty w konkretny sposób – róbmy tak. Nie pozwólmy, by czyjaś interpretacja narzuciła nam, jak mamy czytać karty. Bardzo często jestem świadkiem tego, że klient próbuje wymusić na tarociście inne znaczenie karty. Mówi: “ale jak to, X mnie nie kocha? Przecież wyraźnie w centrum rozkładu są Kochankowie! Kochankowie się przecież kochają!”. Aby obronić się przed takimi zarzutami – Elias poświęca rozdział książki, aby wprowadzić nas w ten biznes i ostrzec przed kilkoma rzeczami.
Dzięki ”Marseille Tarot” zauważam podobieństwa między kartami klasycznymi, a marsylczykiem. Do tej pory uważałem, że karty klasyczne to jedno, a tarot to drugie. Tutaj jednak mamy zarysowane wyraźne podobieństwa, z których możemy skorzystać. Możemy, ale nie musimy. Książka nie utrzymuje charakteru kaznodziei. Autorka nie bije nas po głowie mówiąc: “tak się czyta karty”. Jej umiejętności i wiedza mówią same za siebie. Stanowi to świetną zachętę do dalszego zgłębiania tarota marsylskiego.
Pytania bez odpowiedzi
Kto wymyślił tarota? Dlaczego potrafimy z niego przewidywać rzeczy? Nie uzyskamy odpowiedzi z tej książki. Autorka nie jest tym zainteresowana. Nie chce filozofować, lub się domyślać. I ogromnie to szanuję! Uzyskamy jednak cenne wskazówki, które mogą podnieść nasze umiejętności czytania kart.
The Tarot is a visual and poetic language that enables us to respond to an embodied situation presented in the cards. We see what the characters are doing, and we are invited to imitate them. It’s the best kind of learning.”
Oglądając talie Rider-Waite-Smith, nigdy nie pomyślałbym, że 8 Monet przedstawia salę konferencyjną, a 5 Monet kuchnie. Pochłaniając kolejne strony ”Marseille Tarot” czułem się głupi i głodny wiedzy. Głupi, bo udowodniła mi, jak mało wiem i widzę. Głodny, bo książka jest krótka i wydaje mi się, że daje tylko ogólny zarys tego, jak czytać karty. Jestem prostym chłopcem – potrzebuję więcej wskazówek! Dlatego następna książka o tarocie będzie również o marsylczyku. Chyba znalazłem nowy obiekt westchnień 😉